Zaburzenia odżywiania to nie tylko kwestia jedzenia.
Bardziej tego, do czego jedzenie nam służy, do czego go “używamy”, jakie pełni dla nas funkcje i w jakich proporcjach.
W skrócie: co próbujemy jedzeniem nakarmić.
Często jedzenie, jego kontrola czy kontrola ciała są też naszymi sposobami na radzenie sobie ze światem, emocjami, stresem, samotnością czy wstydem wywołanym na przykład dyskryminacją.
Kiedy pracuję z osobami doświadczającymi trudności w relacji z jedzeniem, nie pytam tylko o to co i ile jedzą.
Pytam też o ich życie.
Bo jedzenie nie wydarza się w próżni, a ciało i głowa nie istnieją w dwóch różnych rzeczywistościach.
Nie ma pracy z psychiką bez ciała i nie ma ciała, które pozostawałoby obojętne na to, co się dzieje w relacjach, w pracy, w domu, w kontekście kulturowym i społecznym w którym funkcjonujemy.
To właśnie na tym opiera się model biopsychospołeczny, który wybrałam na fundament swojej pracy psychodietetycznej.
I żeby pokazać Ci to w praktyce, zapraszam Cię do stworzenia razem ze mną konceptualizacji Godzilli (tak, tej z filmów XD) opartej na modelu biopsychospołecznym. Bo dla mnie ta demolka i pożeranie miast, brzmi trochę jak epizody utraty kontroli nad jedzeniem.
Skąd się wziął model biopsychospołeczny i o co w nim chodzi?
Twórcą modelu był George L. Engel, amerykański psychiatra, który w 1977 roku zakwestionował dominację modelu biomedycznego – czyli takiego w którym człowiek jest głównie zbiorem organów, hormonów i wyników badań – i zaproponował nowe spojrzenie na człowieka i jego zdrowie. Uwzględniające jego psychikę i społeczny kontekst życia.
Model biopsycho-połeczny uwzględnia nie tylko biologiczne uwarunkowania choroby, ale także psychologiczne, behawioralne i środowiskowe. Według niego zdrowie (i choroba) są efektem interakcji trzech obszarów:
– biologicznego – ciało, choroby fizyczne, sen, przyjmowane leki itd.
– psychicznego – emocje, przekonania, traumatyczne doświadczenia, struktura osobowości, temperament, poczucie własnej wartości, obraz ciała
– społecznego – relacje, kultura, presja, normy, ekspozycja na przekazy medialne, status socjoekonomiczny, tożsamość płciowa, orientacja seksualna, pochodzenie etniczne
W praktyce oznacza to, że nie da się “wyodrębnić” relacji z jedzeniem z człowieka i pracować tylko z nią, nie dotykając jednocześnie relacji, emocji, tożsamości, czy kontekstu społecznego.
Spójrzmy chociażby na teoretycznie prosty koncept regularnego jedzenia – trudno je wdrożyć, gdy z naszego umysłu wciąż napływa krytyka wynikająca z uwewnętrznionego ideału szczupłości, czy przekonań dotyczących tego ile i jak często powinniśmy jeść, albo z zaburzeń apetytu wywołanych przyjmowanymi przez nas lekami, czy chociażby gdy pracujemy na zmiany, albo mamy zbyt krótkie przerwy, które uniemożliwiają nam zrealizowanie w ich trakcie wszystkich naszych potrzeb fizjologicznych.
Przypadek: Godzilla
Wyobraźmy sobie, że Godzilla zgłasza się na konsultację psychodietetyczną.
Zapytana co ją sprowadza i na czym myśli, że polega jej trudność odpowiada: “Znowu rzuciłam się na Tokio. Nie wiem dlaczego to robię. Czuję się jak potwór”
Przyjrzyjmy się sytuacji życiowej Godzilli nieco bliżej.
Godzilla mieszka sama w oceanie. Nie ma relacji bo świat postrzega ją jako zagrożenie. Gdy tylko gdziekolwiek się pojawi ludzie panikują, wojsko ją atakuje, robi się straszny hałas i chaos. Godzilla nie pracuje, a zapytana o to co robi dla przyjemności odpowiada, że nie ma nic poza pożeraniem miast co przynosiłoby jej przyjemność. Godzilla ma trudności z regularnym jedzeniem, bo było jej trudno skupić się na lekcjach z polowania. Je jak się jej przypomni. Zapytana o relację z ciałem odpowiada, że nie zwraca uwagi na takie rzeczy bo i tak jej nikt nigdy nie pokocha.
Trudno się dziwić, że Godzilla odczuwa samotność i niezrozumienie. Nie ma społeczności do której mogłaby przynależeć i być w niej sobą. Gdy nie może znieść napięcia związanego z zalewającymi ją trudnymi emocjami wychodzi z wody i zjada miasta. Daje jej to chwilową ulgę, ale niczego nie załatwia. Dokłada jej tylko wstydu i wyrzutów sumienia.
Godzilla mówi, że od zawsze czuła się “inna”. Była większa, głośniejsza, bardziej impulsywna niż inne gadzie dzieci. W jej rodzinie mówiono, że Godzille nie płaczą, oczekiwano bezdyskusyjnego dostosowania się do zasad i udawania, że wszystko jest w porządku nawet jeśli nie było. Godzilla nauczyła się, że nikogo nie interesuje jej smutek, a ze swoimi trudnościami musi radzić sobie sama.
Prawdopodobnym jest zatem, że Godzilla ma niską tolerancję na napięcie emocjonalne i nie zna sposobów, by rozpoznawać jego oznaki, a także potrzeby za nim stojące. Nie wie też, jak regulować je inaczej niż przez wybuch – bo nikt jej tego nie nauczył. Do tego dochodzi hiperniezależność, trudność w proszeniu o pomoc czy skłonność do tłumienia własnych potrzeb i udawania “twardzielki”
Do tego dochodzą biologiczne uwarunkowania – Godzilla ma bardzo reaktywny układ nerwowy, szybko i nie zawsze adekwatnie dochodzi u niej do aktywacji reakcji stresowej, ze względu na deklarowaną przez Godzillę od dzieciństwa impulsywność, trudności z koncentracją i usiedzeniem w miejscu, warto rozważyć dalszą diagnostykę w kierunku Gadziego ADHD. Godzilli na pewno towarzyszy też biologiczny głód, który dodatkowo utrudnia samoregulację.
Ataki zjadania miast pojawiają się, gdy czuje się odrzucona, wyśmiana, niewidziana i niechciana. Kiedy rozpaczliwie pragnie się do kogoś zbliżyć, ale przedstawiana jest jako potwór i zagrożenie. Wtedy w ciele pojawia się napięcie tak duże, że jedyną znaną Godzilli strategią jest eksplozja.
Wstępna analiza czynników podtrzymujących ataki Godzilli:
– biologiczne – chroniczne zmęczenie, brak snu, życie w ciągłym realnym zagrożeniu życia, możliwe niedożywienie związane z zapominaniem o jedzeniu
– psychologiczne – samokrytyka, samowyobcowanie, zawstydzanie siebie (“jestem potworem”), ciągłe poczucie winy
– społeczne – izolacja, brak wsparcia, otwarta agresja zagrażająca przetrwaniu, brak bezpiecznego schronienia
Zakładana funkcja objawu:
Zjadanie miast pomaga Godzilli wyregulować napięcie i przynosi ulgę. Pozwala jej też poczuć się chociaż na chwilę silną i posiadającą jakąkolwiek kontrolę. Może być to też komunikat o potrzebie zauważenia. Ataki chronią ją przed poczuciem bycia bezsilną i samotną.
Zakładana hipoteza główna:
Objawy Godzilli pełnią funkcję samoregulacyjną w kontekście ciągłego odrzucenia i braku bezpiecznej więzi. Ataki na miasta to dla niej sposób na przetrwanie napięcia związanego z zalewem emocji, których nikt do tej pory nie nauczył jej nawet nazywać.
Godzilla posiada zdolność do autorefleksji i widzi swoje trudności, a także wpływ jaki mają na jej życie i jej otoczenie – przyszła na konsultację i deklaruje chęć wdrożenia konkretnych kroków, które jej pomogą. Jest zmotywowana do pracy, nawet jeśli miałaby być trudna, co wyraźnie podkreśla. Jest duża szansa, na to, by pomóc jej nauczyć się tę samą energię kierowaną do tej pory na ataki na miasta, przeznaczyć na zauważanie, walidowanie i zaspokajanie swoich potrzeb oraz regulowanie własnych emocji. Godzilla wyraża gotowość do wzięcia na siebie odpowiedzialności za spowodowane przez nią zniszczenia. Rozumie, że pewne zachowania są nieakceptowalne (agresja, przemoc).
Cele terapii psychodietetycznej:
– nauka polowania i regularnego zaspokajania głodu
– rozpoznawanie momentów narastania napięcia
– nauka alternatywnych form regulacji
– psychoedukacja o funkcjach emocji, oraz sposobów na jakie mogą objawiać się w ciele
– rozwijanie współczucia wobec siebie
– praca z uważnościa na niewspierające myśli
– nauka czerpania przyjemności z jedzenia w sposób, który nie przekracza granic komfortowej sytości
Podsumowanie:
Model biopsychospołeczny, pokazuje, że nawet najbardziej trudne zachowania mają sens, jeśli tylko pozwolimy sobie spojrzeć na nie z ciekawością i współczuciem. Nie ma “złych” objawów, są tylko strategie, które kiedyś pomagały nam przetrwać i które przy odpowiedniej dawce czasu i łagodnego pociągana siebie do odpowiedzialności można zastąpić czymś, naprawdę nas karmiącym.
Jeśli czujesz, że Twoja relacja z jedzeniem przypomina chaos po wizycie Godzilli, to nie znaczy, że coś z Tobą nie tak, ale że Twoje ciało i głowa coś próbują Ci zakomunikować.
W mojej pracy pomagam zrozumieć i rozłożyć na czynniki pierwsze te komunikaty – bez wstydu, restrykcji, czy tłumienia potrze (tego, większość z nas ma zdecydowanie za dużo…)
Jeśli chcesz przyjrzeć się w swojej relacji z jedzeniem w bezpieczny sposób, zapisz się na konsultację [TUTAJ]