Menu
Bez kategorii

Dlaczego “Zachód” tak kocha się w szczupłości i czy można inaczej?

Autorki: Lena Khalid i Anna Trojanowska

Kultura, w jaką się wradzamy, odgrywa potężną rolę w naszej socjalizacji. Staje się wręcz piętnem odciskanym na sercach i umysłach, a przez to dyktującym, w co wierzyć i uczącym co jest czarne, a co białe.

Żyjemy i oddychamy tym, do czego nas przekona. Przenika właściwie każdy aspekt życia ludzkiego, w tym sposób, w jaki myślimy o grubości i szczupłości, jakie nadajemy im znaczenia i jakie mamy dotyczące ich przekonania.

Na Zachodzie większość z nas martwi się wagą i stara za często wszelką cenę uniknąć „nadmiernego” przybrania na masie ciała. Aktywnie próbujemy schudnąć, albo przynajmniej uważamy, że powinniśmy.

W mediach bombardowani jesteśmy ciągłymi komunikatami o konieczności bycia szczupłymi i odchudzania. W naszym kręgu kulturowym grubość jest potężnym społecznym symbolem osobistej porażki. Te przekonania kulturowe na temat „właściwego ciała” przekładają się na zestawy praktyk je dyscyplinujących ergo dążenie do szczupłości stało się uniwersalną „normą”, a kult ciągłego bycia na diecie odchudzającej niepodważalnym wzorcem.

Pomimo swej obligatoryjności cel, jakim jest osiągnięcie idealnie szczupłego ciała, jest jednocześnie niemożliwy do osiągnięcia, co ukazują wyniki wielu badań i raportów.

Dominujący w społeczeństwach wysoko rozwiniętych społecznie — gospodarczo, ideał szczupłości ma negatywny wpływ na dobrostan fizyczny, psychiczny i społeczny kobiet. Większość z nich jest niezadowolonych ze swojej wagi i chciałoby zmienić kształt swojego ciała.

Dotyczy to zwłaszcza kobiet, ponieważ to na nie  już w dzieciństwie nakłada się obowiązek kształtowania i modelowania ciała, by mogło zostać ono uznane za piękne i atrakcyjne, co następnie określa się jako jedyną drogę do społecznej aprobaty.

Presja na ciało idealne istnieje wszędzie, choć bywa odmienna zależnie od kręgu kulturowego. Pomimo swego rodzaju globalizacji, jakiej ulegają “zachodnie” standardy piękna, istnieją społeczności, w których grubość postrzegana jest jako uwypuklająca pożądane cechy związane z płodnością, seksualnością czy atrakcyjnością. Tam przybieranie na masie ciała jest z kolei kulturowo akceptowalne – a wręcz pożądane – zwłaszcza w okresie poprzedzającym małżeństwo.

Na przykład istnieje w literaturze wiele wzmianek o istnieniu specjalnych domów, w niektórych częściach Afryki i na wyspach południowego Pacyfiku, gdzie nastolatki z elitarnych rodzin karmione są wysokotłuszczową dietą w ramach przygotowań do małżeństwa. Na Fidżi to grube, duże i mocne ciała uważano tradycyjnie za atrakcyjne, estetyczne — w myśl tego zachęcano członków społeczności do obfitego jedzenia.“Jaka jesteś gruba!” to w wielu regionach Afryki komplement. Takie słowa wywołują równie pozytywne emocje, jak na Zachodzie słowo “szczupła”. Grubość w tym przypadku nie oznacza jednak lekkich krągłości.

W Mauretanii symbolem piękna są obfite, pokryte rozstępami ramiona. W Saharze Zachodniej atrakcyjne są masywne, szerokie kostki i nadgarstki. 

W jednym z badań zaraportowano bardzo niskie pragnienie schudnięcia wśród Saharyjek, gdzie grupa badana składała się głównie z grubych kobiet. Tutaj to grubość – a nie szczupłość – wyznacza piękno i status społeczny. Termin „nadwaga” nie ma również sensu dla Senegalek.

Szczególnie w Mauretanii i w Saharze Zachodniej widoczne są nadal tendencje całkowicie przeciwstawne do zachodnich. Gdy kobiety w Europie czy Stanach Zjednoczonych zmagają się z anoreksją, bulimią i innymi zaburzeniami odżywiania ukierunkowanymi na utratę wagi, Saharyjki zażywają ziołowe preparaty na przytycie a niekiedy uciekają się nawet do niezatwierdzonych do spożycia substancji, które zagrażają zdrowiu i życiu.

Z kolei w Mauretanii można spotkać się z praktyką leblouh, polegającą na zmuszaniu do jedzenia. Dziewczynki w wieku dojrzewania, a niekiedy młodsze, spożywają ilości jedzenia wielokrotnie przewyższające ich zapotrzebowanie. Ze względu na mniejszy dostęp do żywności wysoko przetworzonej, typowa dieta sprowadza się do zjadania dwóch kilogramów prosa zmieszanego z dwiema kostkami masła i wypijania nawet dwudziestu litrów mleka dziennie.

Znana wielu kobietom na Zachodzie przemoc psychiczna na tle wagi, w Mauretanii przybiera formę przemocy fizycznej. Rodziny, zdeterminowane, by zapewnić córce jak najlepszy start w życiu, który daje atrakcyjny wygląd, uciekają się do tortur. Ze względu na postępującą globalizację, praktyka ta staje się coraz mniej popularna, a młodsze pokolenia zmieniają swój stosunek do obowiązujących standardów piękna i popada w typowo zachodnie dążenie do szczupłej sylwetki.

Co zwraca uwagę, to niemalże szok „zachodnich” badaczy studiujących konteksty społeczne, w których grube ciała wyrażają piękno, zdolność do zawarcia małżeństwa, atrakcyjność i szereg pozytywnych cech moralnych, takich jak samokontrola, bliskość z Bogiem, hojność, płodność, odpowiedzialność rodzinna czy przynależność społeczna. Osoby autorskie artykułów są zadziwione, jak to możliwe, że można się nie przejmować grubością, która jest w ich przekonaniu tak poważnym zagrożeniem dla zdrowia publicznego. Jeden z raportów poświęcił nawet całą sekcję na podkreślanie, że należy to „tłumaczyć” biedą, niższą dostępnością jedzenia czy byciem rejonem mniej rozwiniętym gospodarczo, niż uwielbiony „Zachód”.

Zatrzymajmy się na chwilę przy tym „Zachodzie” – za definicją Samuela Huntingtona jest to jeden z ośmiu kręgów cywilizacyjnych (kulturowych), na który geograficznie składają się Europa, Ameryka Północna i inne obszary zasiedlone przez Europejczyków, takie jak Australia i Nowa Zelandia. ”Jest to krąg zachodniego chrześcijaństwa, katolicyzmu i protestantyzmu. Obejmuje państwa o bardzo wysokim poziomie rozwoju gospodarczego, dużym potencjale militarnym, słabnącym przyroście naturalnym”. Za punkt graniczny „Zachodu” uznaje się tak zwaną wielką linię historyczną, oddzielającą wyznawców zachodniego chrześcijaństwa od ludów muzułmańskich i prawosławnych. Charakterystyczna jest tutaj dominacja indywidualizmu, zamiast kolektywizmu.

To cywilizacja zachodnia stworzyła system industrialno-kapitalistyczny, w którym uznaje się ekonomię za podstawową zasadę życia. Tutaj ciała to maszynki do osiągania zysku i maksymalizacji osiąganych korzyści. Nic więc dziwnego, że ideał szczupłości nie pasuje społeczeństwom „tradycyjnym”, rdzennym ludom. Tutaj ciało to dom czegoś więcej niż potencjału finansowego. 

Nie dziwi więc chęć oddzielenia się od tego „braku ucywilizowania” grubą kreską. Dosłowną. Skoro granica „Zachodu” oddziela chrześcijan od wyznawców innych religii. Oni — My. 

Skoro ekspozycja na „zachodnie” przekazy medialne jest predyktorem niezadowolenia z ciała w kulturach tradycyjnie pozytywnie nastawionych do grubości, aż kusi pytanie: czy promowanie ideału szczupłości nie jest swego rodzaju praktyką kolonizacyjną? 

Świat jest postrzegany w sposób subiektywny, a pewne dyskursy, dominujące przekazy tworzą rzeczywistość społeczną, w jakiej funkcjonujemy. W tej perspektywie odczytywanie znaczeń ciała nie jest neutralne.

Miłość do szczupłości to konstrukt.

Jego wpojenie nam ma w naszej kulturze swoje bardzo konkretne i wszelakie zastosowania. Ale to wciąż konstrukt.

Istnieje w nas, bo urodziliśmy się w takim, a nie innym kręgu kulturowym.

Zamykam myślą, że może wcale nie chodzi ani o grubość, ani o szczupłość, a o władzę i kontrolę, jakiej ma podlegać ciało i przez to realizować przewidziane dla niego cele.

W którymś momencie kanon piękna musi się usztywnić, czy przyjąć ekstremalną formę, bo jego celem jest tylko sprawowanie władzy. Zależnie od kultury realizuje swój cel zmuszając matki do wysyłania kilkuletnich córek na diety odchudzające, lub każąc im wlewać do ich gardeł tłuste mleko by, szybciej przybrały na wadze. 

Przemoc w kontekście wyglądu, patriarchalna opresja ciała istnieje wszędzie. Tylko ma swoje różne konteksty i formy. Często we własnej kulturze jest ona nam tak znormalizowana, że aż niedostrzegalna. Możemy drzeć szaty słuchając relacji o tym jak mauretańskie dziewczynki przymusza się do zjadania wielokrotności ich zapotrzebowania kalorycznego w imię kanonu, a jednocześnie na własnym podwórku wychwalamy zachowania, które wiele dziewcząt i kobiet kosztują życie, lub zmaganie się z wieloma, chronicznymi konsekwencjami zdrowotnymi zaburzeń odżywiania.

Kontrast kanonu piękna, który jest przeciwieństwem naszego, pokazuje do jakiego stopnia, nauczyliśmy się żyć z tą przemocą. Jak udomowiliśmy tego potwora. Tyle, że to wciąż ten sam potwór, którego utrzymujemy przy życiu, kosztem własnych.